Wychowałam się w rodzinie wierzącej i Słowo Boże było dla mnie zawsze autorytetem. Z radością oddałam swe życie Panu, aby Pan prowadził mnie i był na pierwszym miejscu. Przechodziłam różne doświadczenia ale świadomość, że jest ze mną Bóg, zawsze mi pomagała.
Pewnego dnia pod koniec 2008 roku zaczęłam czuć ból w lewej piersi. Okazało się, że mam guza wielkości orzecha włoskiego. Do lekarza nie mogłam się dostać z powodu wyczerpania limitów na leczenie, był to koniec roku. Z każdym dniem coraz bardziej odczuwałam ból. Nie mogłam spać, gdyż jedynie w pozycji siedzącej cierpienie wydawało się mniejsze. Miałam problem nawet z założeniem płaszcza.
W pracy szefowa i współpracownicy dziwili się, że jeszcze pracuję zamiast iść na zwolnienie lekarskie. Chcieli mi nawet załatwić prywatną wizytę u lekarza. Byłam przygnębiona moim złym stanem zdrowia. Prosiłam wiec, Panie Jezu pozwól mi jeszcze wychować Martę moją córkę.
Pewnego wieczoru, siedząc w fotelu przyszła mi na pamięć historia, którą opowiadał brat Branham; o chłopcu, który został porwany przez piratów i pływał z nimi statkiem. Zdarzyło się, że któregoś dnia kapitan tegoż statku bardzo zachorował i był umierający. Wezwał więc całą swoją załogę i zapytał się ich: Czy ktoś z was ma Biblię? Nikt z piratów nie miał. W końcu powstał chłopiec i powiedział: Proszę pana, ja mam Biblię, jestem chrześcijaninem i gdziekolwiek idę, noszę ją ze sobą. Kapitan rzekł: „Przeczytaj mi coś z Biblii zanim umrę.” Młodzieniec otworzył Izajasza 53. rozdział 5. wiersz i przeczytał: „On zraniony za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został dla naszego zbawienia a Jego ranami jesteśmy uleczeni.” A potem chłopiec przeczytał jeszcze raz ten sam werset wstawiając imię i nazwisko kapitana.
Gdy rozmyślałam o tym, usłyszałam donośny głos, tak jakby mi ktoś zatrąbił do ucha: „Zastosuj tam swoje imię.” Od razu uklękłam na kolana i powiedziałam: „Panie, tyś zraniony za występki Zeni, starty za winy Zeni, ukarany zostałeś dla zbawienia Zeni a Jego ranami Zenia została uzdrowiona.” Podziękowałam Bogu za wszystko i poszłam spać. Przespałam całą noc spokojnie, nie budząc się z powodu bólu.
Rano poszłam do pracy, gdzie w pewnej chwili poczułam w tej piersi, która mnie bolała, trzy mocne ukłucia. Nie zważając na to co się dzieje, dalej zajęłam się pracą.
Wieczorem kąpiąc się stwierdziłam, że nie mam już guza. Powiedziałam o tym fakcie mężowi a potem wspólnie oddaliśmy chwałę Bogu. Zaczęłam o tym cudzie uzdrowienia opowiadać w pracy. Wszyscy współpracownicy byli oczywiście bardzo zdziwieni. Jeden mężczyzna zapytał mnie, czy wierzę w cuda? Odpowiedziałam mu: „Jak mam nie wierzyć, skoro wiem co przeżyłam?”
Chwaląc Pana Jezusa, opowiadałam to świadectwo każdemu, komu tylko było to możliwe. Jedna pani, która ze mną pracowała, również miała guza. Lekarze stwierdzili, że jest to rak złośliwy. Brała chemię i naświetlania, z tego powody wyszły jej wszystkie włosy. Zachęcałam ją więc, żeby wierzyła Bogu i wyznała Mu wszystkie sprawy, które obciążają jej sumienie oraz naprawiła swoje życie. Dzisiaj pracuje i jest zdrowa. Niech będzie za to chwała Bogu.
W 2010 roku znowu pojawił się u mnie guz ale tym razem na prawej piersi. Było to również w grudniu, tak samo jak dwa lata wcześniej. Prosiłam o modlitwę w rodzinie i w zborze. Wiedziałam, że skoro Bóg uzdrowił mnie wtedy, tak samo może i teraz.
W tym czasie, mój brat Janek będąc w sanatorium w Iwoniczu, pojechał na nabożeństwo do Woli Piotrowej. Gdy przyjechał do Wrocławia, opowiadał na społeczności o tym, co głosił wtedy brat Jurek Kupka. A wykładał on między innymi na temat ostatnich wypowiadanych słów, będącego już na krzyżu, Pana Jezusa Chrystusa, tuż przed samą śmiercią. Pan Jezus rzekł wtedy do matki „Niewiasto, oto syn twój”, potem rzekł do ucznia: „Oto matka twoja”. Potem powiedział: „Pragnę”. A gdy skosztował octu rzekł: „WYKONAŁO SIĘ”. Gdy te słowa zostały wypowiedziane przez mojego brata Janka, „Wykonało się”, odczułam, jak przechodzi przeze mnie ogień, od głowy aż do stóp. Wiedziałam, że w tym momencie zostałam uzdrowiona.
Niedługo potem zrobiłam mammografię piersi, badanie potwierdziło, że nie ma guzów. Chwała niech będzie Bogu. Jezus Chrystus jest ten sam wczoraj, dzisiaj i na wieki. Przeżyłam to Słowo osobiście.
Zenobia Prusińska